Dekoracja będzie w Gorzowie

Czytaj dalej
Fot. Jakub Pikulik
Paweł Tracz

Dekoracja będzie w Gorzowie

Paweł Tracz

- Zawsze mam wątpliwości, czy robienie sportu tylko dla sportu ma sens... - mówi Ireneusz Maciej Zmora, prezes Stali Gorzów, lidera PGE Ekstraligi.

Rok temu do końca była walka o pozostanie w elicie, teraz Stal Gorzów prawdopodobnie wygra rundę zasadniczą. Spodziewaliście się tego?
Zacznijmy od tego, że aby tak się stało, to w zaległym meczu w Zielonej Górze Unia Tarnów musi zdobyć przynajmniej 28 punktów, co jest jak najbardziej realne. Gdyby tak było, to faktycznie zostalibyśmy najlepszą drużyną na tym etapie. Zgadza się, niewiele osób stawiało na nas, ale pamiętajmy, że nasi rywale borykali się w tym roku z wieloma problemami. Unia Leszno długo musiała radzić sobie bez Emila Sajfutdinowa, a Falubaz Zielona Góra bez Jarka Hampela. Z kolei w Toruniu początek sezonu nie był udany dla Grega Hancocka i Martina Vaculika. Skorzystaliśmy na tym, sport polega również na wykorzystywaniu słabości innych.

Pierwsze miejsce to zaszczyt czy przekleństwo?
Przede wszystkim daje niewielki handicap, że rewanże odbywają się na swoim torze. To też powoduje pewien porządek w organizacji, bo już dziś znamy do końca wszystkie terminy meczów. Ponadto dekorację, bez względu, czy będzie to finał, czy też pojedynek o brązowy medal, będziemy mieli na naszym stadionie.

Kibice liczą jednak, że po dwóch latach przerwy Stal wróci na mistrzowski tron.
Jeśli chcemy walczyć o złoto, to musimy zapomnieć o tym, co było do tej pory. Reset, to wszystko idzie już do kosza. Przed nami cztery najważniejsze mecze i to na nich należy się teraz skoncentrować. A tak naprawdę na każdym z nich z osobna i po kolei. Dlatego najpierw patrzymy na pierwszy wyjazd, prawdopodobnie do Poznania i walkę z wicemistrzami Polski z Wrocławia. Dopiero później będziemy patrzeć na rewanż w Gorzowie i na dwa następne spotkania. Z jakim skutkiem? Nie wiem, bo teraz dochodzi dodatkowo element stresu, ponieważ już nie ma miejsca na błędy. Nasi rywale też o tym wiedzą. Życzę sobie tylko tego, by o zwycięstwach decydował wyłącznie aspekt sportowy, a kart nie rozdawały pogoda i kontuzje.

Chodziły głosy, że Stal nie chciała wpaść w półfinale na zespół z Grudziądza. To się udało, więc chyba jesteście zadowoleni?
Każda z czterech drużyn, która wystąpi w play offie, marzy o mistrzostwie. Aby je zdobyć, trzeba szanować wszystkich rywali. Czy pasuje nam Betard Sparta w półfinale? Powiem tak: niech martwią się ci, którzy staną nam na drodze.

Kibice mają wątpliwości, czy walka o podium zakończy się sukcesem, skoro mamy dwie dziury w osobach Adriana Cyfera i Michaela Jepsena Jensena...
Przed i w trakcie play offu najważniejszą pracę trzeba wykonać właśnie z zawodnikami doparowymi. To są te brakujące punkty, które mogą zamienić Stal w złoto. Bo znów mamy mocnych liderów, czyli Krzyśka Kasprzaka i Nielsa Kristiana Iversena, do dobrej dyspozycji wraca Matej Zagar. Mamy też dżokera, czyli juniora Bartka Zmarzlika. Ten ostatni może jednak co najwyżej odrobić punkty jednego kolegi i to tylko częściowo.

Zmieńmy temat. W sobotę kolejny turniej Grand Prix w Gorzowie i bicie rekordu frekwencji.
Jesteśmy z tego bardzo zadowoleni, choć już raz, pięć lat temu podczas pierwszego turnieju na „Jancarzu”, też mieliśmy miejsca stojące. Takie zainteresowanie fanów to tylko jeden z argumentów, dlaczego rok temu zdecydowaliśmy się organizować GP przez kolejne trzy lata. Zawsze mam wątpliwości, czy robienie sportu tylko dla sportu ma sens. Chyba, że masowy oraz dzieci i młodzieży. Gdy natomiast mówimy o sporcie w takim wymiarze jak profesjonalna liga czy Grand Prix, to tutaj ludzie głosują nogami. Skoro jest pełny stadion, to znaczy, że warto to kontynuować.

Paweł Tracz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.