Dopłata dla rolnika rozpłynęła się w sieci

Czytaj dalej
Fot. 123rf
Grzegorz Kozakiewicz

Dopłata dla rolnika rozpłynęła się w sieci

Grzegorz Kozakiewicz

Wymiarki/Przewóz. - Ludzie powinni wiedzieć, co nas spotkało - mówi ze smutkiem Jadwiga Gritta, mama rolnika, który padł ofiarą hakera.

To sprawa sprzed kilku miesięcy, ale głośno zrobiło się o niej pod koniec ubiegłego tygodnia. Rodzina Grittów, która ma uprawy lnu i łubinu w Silnie Małym i Mielnie na granicy powiatów żagańskiego i żarskiego, czekała na przelew z dopłatą obszarową z Unii Europejskiej. Ponad 80 tys. zł chcieli przeznaczyć na spłatę kredytu zaciągniętego na zakup ziemi. Liczyli, że zostanie też coś na zaległe podatki i zakup nasion.

- 29 marca pieniądze pojawiły się na naszym internetowym koncie – relacjonuje Jadwiga Gritta, mama pana Kamila. – Później przed dwa dni w ogóle nie byliśmy w stanie tam się zalogować. Kiedy wreszcie się udało, odkryliśmy, że pieniędzy nie ma. Z 85 tysięcy zostało raptem osiem.
Rolnicy niezwłocznie udali się do siedziby banku. Odwiedzili komisariat policji. Zaprzyjaźniony informatyk odkrył, że padli ofiarą hakera, który podrobił stronę internetową banku.

Rodzina Grittów pochodzi ze Śląska. Pod Tarnowskimi Górami prowadzi małą firmę przewozową. Od ośmiu lat zajmuje się także rolnictwem. W gminach Wymiarki i Przewóz ma łącznie 160 hektarów upraw. Głównie lnu ekologicznego i łubinu. Skromny dom w Silnej Małej zdecydowanie wymaga remontu. Na jego zakup Kamil Gritta zaciągnął kredyt. Liczył, że dzięki dopłatom z Unii Europejskiej będzie miał na spłatę kilku rat. Niestety, z jego konta nagle zniknęło prawie 80 tys. zł! Jak to się stało?

Rolnik padł ofiarą hakera. Ten podrobił stronę internetową banku, na którą opacznie trafił pan Kamil i próbował zalogować się na swoje konto. W ten sposób haker zdobył jego login i hasło, które później posłużyły do ukradzenia pieniędzy. Pod koniec ubiegłego tygodnia w sklepie przy głównej ulicy w Wymiarkach pojawiły się ulotki opisujące przypadek rodziny Grittów i przestrzegające przed kontem w internecie. Pani Jadwiga przyznaje, że to efekt bezsilności.

Co na to bank?

We wtorek, 23 sierpnia, skontaktowaliśmy się z oddziałem banku, w którym pan Kamil ma konto. Placówka mieści się na terenie naszego województwa. Na ulotki, które pojawiły się w sklepie w Wymiarkach, chce odpowiedzieć pozwem, a sobie nie ma nic do zarzucenia.

- To nie było włamanie do systemu bankowego, a jedynie do konta naszego klienta - stwierdza prezes banku i zastrzega, że nie chce, by gazeta ujawniała jego nazwisko. - Winna prawdopodobnie jest niefrasobliwość użytkownika, który nie dopilnował swoich haseł. Nie ma innej możliwości, by dokonać u nas nieautoryzowanej transakcji.

Winna prawdopodobnie jest niefrasobliwość użytkownika, który nie dopilnował swoich haseł

Bank nie zamierza zwracać pieniędzy panu Kamilowi. Przynajmniej do czasu zakończenia śledztwa. Prowadzi je prokuratura w Tarnowskich Górach i na tym etapie jest bardzo powściągliwa w udzielaniu informacji.

Dorwać hakera

- Mamy adres IP złodzieja. Wiemy, że pochodzi z Krosna. Wiemy nawet, gdzie pieniądze przelał i z których bankomatów je wypłacił. I choć każdy bankomat jest monitorowany, nie ma sposobu, by hakera schwytać - denerwuje się pani Jadwiga.
Twierdzi też, że rodzina od dwóch miesięcy bezskutecznie próbuje dowiedzieć się czegoś o postępach w śledztwie. - Ostatnio oznajmiono nam, że organy ścigania wystąpiły do dostawcy usług internetowych o odtajnienie danych posiadacza adresu IP. Gdyby zrobiły to od razu, może coś by się ruszyło w tej sprawie - zastanawia się. - Skąd mamy teraz wziąć 80 tysięcy złotych? To nie są pieniądze, które można, ot tak, wyciągnąć z portfela.

Ostrożnie z e-kontem

Związek Banków Polskich przestrzega przed nieostrożnym korzystaniem z bankowości internetowej. W poradniku na swojej stronie internetowej wymienia 27 zasad, które pozwolą ustrzec się przed kradzieżą. - Najważniejsze, by przyglądać się adresowi strony banku. Bezpieczne połączenie poznamy po literach „https” - podpowiada Paweł Widawski ze Związku Banków Polskich. - Pamiętajmy też, że żaden bank nie rozsyła próśb o podanie hasła i danych osobowych.

A jakie szanse w sporze z bankiem ma okradziony klient? Wbrew pozorom spore. Nieznająca granic pomysłowość hakerów i powszechność usług bankowości internetowej sprawiają, że sądy coraz przychylniej patrzą na podstępnie okradzionych ludzi.
- Umieszczenie informacji o możliwości kradzieży w drodze nieautoryzowanej transakcji już nie wystarczy, by wymigać się od odpowiedzialności - przyznaje Jolanta Klimkiewicz z Kancelarii Radców Prawnych i Adwokatów Roczniak, Tokarczyk i Partnerzy, która działa na Podkarpaciu.

Autor: Grzegorz Kozakiewicz

Grzegorz Kozakiewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.